Otyłość lub nadwaga. Psychosomatyka i metafizyka nadwagi i otyłości
MOWA : Język polski | Свята-Мова | Русский язык
Czy masz otyłość lub nadwagę? Rozważmy metafizyczne (subtelne, mentalne, emocjonalne, psychosomatyczne, podświadome, głębokie) przyczyny otyłości i nadwagi.
Doktor N. Wołkowa pisze: "Udowodniono, że około 85% wszystkich chorób ma przyczyny psychologiczne. Można sądzić, że pozostałe 15% chorób również jest związane z psychiką, ale ustalenie tego związku jest jeszcze kwestią przyszłości... Wśród przyczyn powstawania chorób uczucia i emocje zajmują jedno z głównych miejsc, a czynniki fizyczne - wychłodzenie, infekcje - działają wtórnie, jako mechanizm wyzwalający..."
Doktor A. Meneghetti w swojej książce "Psychosomatyka" pisze: "Choroba to język, mowa podmiotu... Dla zrozumienia choroby konieczne jest odkrycie projektu, który podmiot tworzy w swojej podświadomości... Następnie konieczny jest drugi krok, który musi wykonać sam pacjent: powinien się zmienić. Jeśli człowiek psychologicznie się zmieni, to choroba, będąc anormalnym przebiegiem życia, zniknie..."
Rozważmy metafizyczne (subtelne, mentalne, emocjonalne, psychosomatyczne, podświadome, głębokie) przyczyny nadwagi.
Oto co piszą o tym światowej sławy eksperci w tej dziedzinie i autorzy książek na ten temat.
Lise Bourbeau w swojej książce "Twoje ciało mówi: Pokochaj siebie!" pisze o możliwych psychosomatycznych i metafizycznych przyczynach nadwagi:
Otyłość - to nadmierne odkładanie się tłuszczu w tkankach organizmu. Otyłość uważa się za problem, gdy stanowi bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia.
Blokada emocjonalna:
Otyłość może mieć różne przyczyny, ale w każdym przypadku osoba cierpiąca na otyłość przeżyła wiele upokorzeń w dzieciństwie lub okresie dojrzewania i do tej pory odczuwa strach przed znalezieniem się w zawstydzającej dla niej sytuacji lub postawieniem w takiej sytuacji innej osoby. Nadmiar wagi jest dla takiej osoby swoistą ochroną przed tymi, którzy wymagają od niej zbyt wiele, korzystając z tego, że nie umie mówić "nie" i ma skłonność do brania wszystkiego na swoje barki. Możliwe jest również, że ta osoba często i już bardzo długo czuje się uwięziona między dwoma innymi ludźmi. Ze wszystkich sił stara się uszczęśliwić tych ludzi. Im silniejsze jest jej pragnienie uszczęśliwienia innych, tym trudniej jest jej uświadomić sobie własne potrzeby. Bardzo często zdarza się tak, że człowiek przybiera na wadze, ponieważ nie chce wydawać się atrakcyjnym dla płci przeciwnej, gdyż boi się, że potem zostanie odrzucony lub że sam nie będzie w stanie powiedzieć "nie". Na otyłość cierpią również ludzie, którzy dążą do zajęcia swojego miejsca w życiu, ale uważają to dążenie za niezdrowe i nieprzyzwoite. Nie zdają sobie sprawy, że już wystarczająco w tym odnieśli sukces (nie mam na myśli, że fizycznie zajmują dużo miejsca).
Blokada mentalna:
Moje obserwacje pokazują, że osobie cierpiącej na otyłość trudno jest obiektywnie ocenić siebie ze względu na swoją nadmierną wrażliwość. Czy jesteś w stanie dobrze przyjrzeć się wszystkim częściom swojego ciała w lustrze? Zdolność do przyglądania się swojemu fizycznemu ciału jest bezpośrednio związana ze zdolnością do przyglądania się sobie na innych poziomach, czyli ze zdolnością do analizy swojego stanu wewnętrznego. Jeśli nie masz takiej zdolności, nie będziesz w stanie odkryć prawdziwej przyczyny swojej otyłości. Właśnie dlatego ten artykuł może wywołać u ciebie wewnętrzny opór. Jeśli tak się stanie, postaraj się przeczytać go we własnym rytmie kilka razy i wniknąć w jego sens. Przeżywszy w dzieciństwie lub młodości jakieś silne upokorzenie, postanowiłeś zawsze być czujnym i nie dać nikomu więcej powodu do szydzenia z ciebie. Postanowiłeś za wszelką cenę stać się bardzo dobrym człowiekiem i dlatego bierzesz na swoje barki tyle różnych trosk. Pora, żebyś nauczył się przyjmować, nie myśląc o tym, że coś komuś zabierasz lub zajmujesz i wcześniej czy później będziesz musiał to zwrócić lub zapłacić. Radzę ci na koniec każdego dnia dokładnie analizować wszystko, co się w tym dniu wydarzyło, i odnotowywać wszystko, co może być związane ze wstydem i upokorzeniem. Po tym powinieneś zapytać siebie, czy to, co odnotowałeś, rzeczywiście jest związane ze wstydem. Sprawdź to z pomocą innych ludzi. Jak najczęściej pytaj siebie: "Czego naprawdę chcę?" przed odpowiedzią "tak" na prośby innych ludzi lub zaoferowaniem swoich usług. Nie sprawi to, że będą cię mniej kochać i szanować. Przeciwnie, ludzie zrozumieją, że sam siebie szanujesz, i zaczną szanować cię jeszcze bardziej. Ponadto, daj sobie prawo do bycia ważną osobą w życiu tych, których kochasz. Uwierz w swoją wartość.
Bodo Baginski i Shalila Sharamon w swojej książce ""Reiki" - uniwersalna energia życia" piszą o możliwych psychosomatycznych i metafizycznych przyczynach nadwagi:
Jeśli ciągle chce ci się jeść, to jest to wskaźnik głodu na życie, na miłość i na emocjonalne wsparcie. Istnieje pewna pustka, którą próbujesz wypełnić na poziomie fizycznym, ponieważ nie udaje ci się to w odpowiednich obszarach. Nierzadko za symptomem kryje się niepewność lub strach przed utratą. Szanuj i kochaj siebie takim, jakim jesteś, wtedy łatwiej będzie ci otworzyć granice twojego własnego Ja i wpuścić do środka duchowe odżywienie. Jednak zrozum także, że i wewnątrz ciebie istnieje źródło miłości i całości, z którego zawsze możesz czerpać. Zajrzyj tam choć raz.
Jeśli ciągle chce ci się słodyczy, to przede wszystkim brakuje ci słodyczy życia. Przejawia się niezaspokojony głód na miłość. U dzieci bardzo często jest to oznaka tego, że wydaje im się, że nie są wystarczająco kochane. Daj sobie samemu miłość i uznanie, których pragniesz, akceptuj siebie takim, jakim jesteś, wtedy będziesz mógł dać innym prawdziwą miłość i wymiana będzie możliwa. Jeśli twoje dziecko ciągle prosi o słodycze, daj mu więcej miłości, uznania i uwagi.
Doktor Walerij W. Sinielnikow w swojej książce "Pokochaj swoją chorobę" pisze o możliwych psychosomatycznych i metafizycznych przyczynach nadwagi:
Pisałem już wyżej o tym, że stan naszego ciała w danym momencie czasu - to odzwierciedlenie naszych myśli, uczuć i emocji. Jeśli masz nadwagę, to nie spiesz się z szukaniem cudownej tabletki. Zwróć się do swojego wnętrza - przyczyny są tam. Nie trzeba gwałcić siebie i swojego ciała. Wycieńczać go głodem i różnymi dietami. Oczywiście, w ten sposób można osiągnąć pewien rezultat na jakiś czas. Ale jeśli radykalnie nie zmienisz swojego stosunku do samego siebie, to pełnia znowu wróci.
Oto niektóre myśli i uczucia, których odzwierciedleniem może być pełnia.
Strach i potrzeba ochrony. Często ludzie z nadwagą czują się niezabezpieczeni. A tłuszcz pełni funkcję ochronną, buforową. Zauważyłem, że ludzie z nadwagą są bardzo wrażliwi, ale ponieważ nie potrafią poradzić sobie ze swoimi uczuciami, tłuszcz symbolicznie pomaga im stłumić niechciane emocje i przeżycia.
Pełnia - to jedna z manifestacji niezadowolenia i nienawiści do siebie. Jesteś tak bardzo niezadowolony z siebie i tak często krytykujesz i rugasz siebie, że twoje ciało musi się bronić.
Do jednej mojej znajomej do salonu fryzjerskiego przychodziła kobieta o niewyobrażalnych rozmiarach. Nienawidziła i gardziła grubymi ludźmi.
- Ci obrzydliwi grubi ludzie, okropne tłuste fałdy, przykro patrzeć. Po prostu ich nienawidzę - mówiła, jak tylko widziała podobnych sobie.
Wszystkich ludzi z nadwagą łączy jedna cecha - brak miłości do siebie.
Kiedy przychodzą do mnie tacy pacjenci, na początek uczę ich kochać siebie, akceptować swoje ciało.
Wiele kobiet zaczyna przybierać na wadze po porodzie. Wiążą to z hormonalną przebudową organizmu, i lekarze mówią to samo. Ale czy to jest przyczyna? Przecież są kobiety, które rodzą i dwoje, i troje dzieci, a nawet więcej, ale przy tym pozostają szczupłe. Oczywiście, zmiany hormonalne w organizmie kobiety po porodzie zachodzą: zmienia się zawartość wapnia w kościach, poszerza się miednica, o ułamek milimetra wydłuża się nos, nieco cięższy staje się podbródek i in. Ale nie w tym przyczyna pełności. Przyczyna w tym, że po urodzeniu dziecka kobieta mniej uwagi poświęca sobie. Cała uwaga - dziecku. I to jest poważny błąd.
Uważam, że po urodzeniu dziecka kobieta powinna poświęcać sobie dwa razy więcej uwagi niż przed jego urodzeniem. Powinna zacząć to robić już w czasie ciąży. Przy czym uwaga powinna być poświęcana nie tyle swojemu wyglądowi (chociaż to też jest obowiązkowe), ile swoim myślom, uczuciom, swojemu zachowaniu. Przecież zdrowie dziecka całkowicie zależy od stanu myśli i emocji jego rodziców. Dlatego, im więcej miłości i spokoju będzie w matce, tym zdrowsze będzie dziecko. A to oznacza, że będzie mniej bezsennych nocy.
Na wizytę przyszła do mnie kobieta, która kilka miesięcy temu urodziła dziecko. Zaraz po porodzie zaczęła przybierać na wadze. Zwracając się do podświadomości, ustaliliśmy, że przyczyną jej pełności jest negatywny stosunek do siebie.
- Tak - zgodziła się kobieta - to prawda. Zawsze byłam niezadowolona z siebie. Jeszcze przed urodzeniem dziecka. Nawet jeszcze przed zamążpójściem. Zawsze szukałam i znajdowałam w sobie jakieś wady.
— Myślę — powiedziałem — że nadwaga zmusi panią do innego stosunku do siebie.
— Ma pan rację.
— Czy są jeszcze jakieś inne przyczyny nadwagi? — poprosiłem ją, żeby zadała pytanie podświadomości.
— Tak, doktorze, są — odpowiedziała pacjentka, wychodząc ze stanu transu. Chciała coś powiedzieć, ale łzy popłynęły jej z oczu. Po uspokojeniu się kontynuowała: — Po urodzeniu dziecka nasze relacje z mężem się zmieniły — opowiadała, wycierając oczy chusteczką. — Stał się jakiś inny. Już nie ma miłości i satysfakcji w naszych relacjach. Dlatego staram się uzyskać satysfakcję chociaż z jedzenia.
— Ale przecież sama pani siebie nie kocha, a chce pani, żeby kochał panią mąż. Pani mąż jedynie odzwierciedla pani stosunek do samej siebie. To bardzo proste! Niech pani zacznie kochać siebie, a zobaczy pani, jak mąż zmieni swój stosunek do pani.
Następnie stworzyliśmy nowe sposoby zachowania w programie podświadomości. Potem opowiedziałem o prawidłowym odżywianiu i dobrałem leki homeopatyczne do normalizacji metabolizmu.
Po miesiącu na wizytę przyszła do mnie zupełnie inna kobieta: piękna, szczupła, zgrabna.
— Doktorze, wie pan, nie poznaję swojego męża. Takie wrażenie, że mamy miesiąc miodowy. Jutro przyprowadzę do pana swoją przyjaciółkę. Ona też chce schudnąć.
Pokochać i zaakceptować siebie - to bardzo ważne. Jeśli jesteś niezadowolony z siebie, to koniecznie musi być zewnętrzny przejaw tego niezadowolenia. Zewnętrzne odzwierciedla wewnętrzne. Od dawna zauważono, że gdy człowiek kocha siebie, jego ciało przyjmuje idealną wagę i kształt. Bardzo często człowiek próbuje zastąpić jedzeniem deficyt miłości i satysfakcji w życiu, ponieważ dusza nie znosi pustki.
Jedna z moich pacjentek o imponującej posturze opowiada mi:
— Doktorze, wie pan, jak tylko zaczynam się interesować jakimś mężczyzną, to znaczy kiedy w moim życiu pojawia się romans, od razu chudnę i osiągam swoją idealną wagę. Ale po zerwaniu relacji znowu tyję.
— Znam jeden taki przypadek — opowiadam jej. — Jedna moja znajoma, bardzo pulchna kobieta, wypoczywając latem w Jałcie, poznała pewnego znanego piosenkarza. Spędziła z nim tylko jedną noc.
Ale to bardzo mocno odbiło się na jej wyglądzie.
Tylko jedna noc! A schudła, wracając do domu, około dwudziestu kilogramów. Będąc jeszcze pod wrażeniem tego spotkania, zajęła się sobą: zmieniła fryzurę, zaczęła dbać o odżywianie, zaczęła chodzić na shaping i masaż.
— I u mnie taka sama historia — potwierdziła pacjentka. — Tylko artyści jeszcze się nie trafili.
— Po co w takim razie potrzebna jest moja pomoc? — pytam. — Niech pani pozna mężczyznę i się zakocha - i problem rozwiązany.
— No, to trudne, tak od razu — odpowiada. — Najpierw trzeba spotkać takiego mężczyznę.
— To ja raczej nie będę mógł zostać bohaterem pani romansu — mówię jej. — Jest pani oczywiście atrakcyjną kobietą, ale mnie podoba się inna. W moim życiu już zaczął się romans i nie zamierzam go przerywać.
Kobieta się śmieje:
— Doktorze, no wie pan, co miałam na myśli.
— Oczywiście. Wybierzemy inny sposób. Wywołamy u pani stan chronicznego zakochania i zbędne kilogramy znikną. Będzie pani zawsze szczupła i piękna, niezależnie od tego, czy ma pani mężczyznę, czy nie.
Ukryty gniew i niechęć do przebaczania również mogą być przyczyną nadwagi. Zauważono, że ludzie z nadwagą są bardzo obraźliwi. Urazy sprzyjają gromadzeniu się tłuszczu. Jeśli pamiętacie z pierwszej książki, uraza - to dążenie do zmiany stosunku do siebie, czyli dążenie do kochania, szanowania i cenienia siebie. I znowu wszystko sprowadza się do miłości, do zmiany stosunku do siebie.
Jedna z moich pacjentek, młoda dziewczyna, po pierwszej sesji schudła cztery kilogramy, ale potem proces się zatrzymał. Z rozmowy z podświadomością dowiedzieliśmy się, że przeszkadzają jej w dalszym chudnięciu jej urazy do ojca i jego nowej żony. Chodzi o to, że kiedy moja pacjentka miała czternaście lat, ojciec rozwiódł się z matką i odszedł żyć do innej kobiety. Właśnie wtedy dziewczynka zaczęła tyć.
Uświadomiwszy sobie przyczyny i zmieniwszy stosunek do swojego ojca i jego życia osobistego, dziewczyna mogła osiągnąć idealną wagę.
Niepokój matki o zdrowie dzieci może prowadzić do otyłości. Dzieje się tak, ponieważ często łączy się takie pojęcia jak zdrowie i dobre obfite odżywianie.
Miałem jeden interesujący przypadek. Na wizytę przyszła do mnie bardzo pulchna kobieta. Zaczęła tyć podczas ciąży, a po porodzie jeszcze bardziej przytyła.
— Doktorze — poprosiła mnie — uratuj mnie od obżarstwa. Już siebie nienawidzę. Chowam się przed znajomymi, żeby ich nie straszyć swoim wyglądem.
Pacjentka okazała się doskonałym podmiotem hipnotycznym. Z rozmowy z podświadomością dowiedzieliśmy się, że ta część podświadomości, która wywoływała nadmierny apetyt, troszczyła się o zdrowie jej syna, który niedawno skończył dziewięć lat. Okazuje się, że jak tylko kobieta zaszła w ciążę, jej matka ciągle jej wmawiała: "Jeśli chcesz, żeby twoje dziecko było zdrowe, jedz porządnie". Przez wszystkie dziewięć miesięcy ciąży mieszkała w domu matki, i ta każdego dnia robiła jej odpowiednie sugestie. Swoją drogą, sama matka tej kobiety była bardzo gruba. Interesujące w całej tej historii jest to, że pacjentka rzeczywiście mogła pochwalić się zdrowiem swojego syna. Ale jakim kosztem! Jej podświadomość po prostu nie znała innych sposobów zachowania dla troski o zdrowie dziecka.
Bardzo często obżarstwo jest neurotycznym sposobem realizacji pozytywnych podświadomych intencji. Obżartuchy nadają jedzeniu jakieś specjalne właściwości, poza tym, co jest związane z zaspokojeniem fizjologicznego głodu. Na przykład, za pomocą jedzenia człowiek stara się wypełnić emocjonalną pustkę. W podświadomości ustala się związek: napełnienie żołądka - wypełnienie emocjonalnej pustki, osiągnięcie pełni stanu emocjonalnego. Może to oznaczać bycie związanym z ludźmi, bycie kochanym i cenionym. Brak miłości i satysfakcji w życiu prowadzi do tego, że człowiek używa jedzenia jako środka do szybkiego i natychmiastowego uzyskania przyjemności. Ale ponieważ jest to samooszukiwanie, organizm stale wymaga nowych i nowych porcji.
Chciałbym powiedzieć jeszcze o czymś. Polegajcie tylko na swoich wewnętrznych zasobach, a nie na magicznych lekarstwach. Jeśli liczycie na pomoc środków chemicznych, to zaprzeczacie swojej wewnętrznej sile. Proces osiągania idealnej wagi - to przede wszystkim praca nad sobą: wewnętrzna i zewnętrzna. Wewnętrzna - to doprowadzenie swoich myśli i intencji do stanu harmonii i równowagi. Zewnętrzna - to oczyszczenie organizmu z toksyn, zmiana metabolizmu, prawidłowe odżywianie, regularna aktywność fizyczna dla utrzymania mięśni w napięciu.
Według Siergieja S. Konowałowa ("Medycyna energoinformacyjna według Konowałowa. Uzdrawiające emocje"), możliwymi psychosomatycznymi i metafizycznymi przyczynami nadwagi są:
Przyczyny. Tłumienie pragnień i uczuć, nadwrażliwość, zwiększona potrzeba ochrony.
Sposób leczenia. Zaufanie do siebie, do samego procesu życia, powstrzymanie się od negatywnych myśli - oto sposoby na schudnięcie.
Louise Hay w swojej książce "Uzdrów swoje ciało" wskazuje na główne negatywne przekonania (prowadzące do chorób) i harmonizujące myśli (prowadzące do uzdrowienia) związane z pojawianiem się i leczeniem nadwagi:
Nadwaga: Strach. Potrzeba ochrony. Niechęć do odczuwania. Bezbronność, zaprzeczenie siebie. Stłumione dążenie do osiągnięcia pożądanego.
Harmonizujące myśli: Nie mam sprzecznych uczuć. Tam, gdzie się znajduję, jest bezpiecznie. Sama (sam) tworzę sobie bezpieczeństwo. Kocham i akceptuję siebie.
Otyłość: Nadwrażliwość. Często symbolizuje strach i potrzebę ochrony. Strach może służyć jako przykrywka dla ukrytego gniewu i niechęci do przebaczania.
Harmonizujące myśli: Chroni mnie święta miłość. Zawsze jestem bezpieczna. Chcę dorosnąć i wziąć odpowiedzialność za swoje życie. Przebaczam wszystkim i tworzę takie życie, jakie mi się podoba. Jestem w pełni bezpieczna.
Otyłość - biodra (górna część): Bryły uporu i złości na rodziców.
Harmonizujące myśli: Posyłam przebaczenie przeszłości. Nie jest dla mnie niebezpieczne pokonanie ograniczeń rodziców.
Otyłość – brzuch: Gniew w odpowiedzi na odmowę duchowego pożywienia i emocjonalnej troski.
Harmonizujące myśli: Rozwijam się duchowo. Mam wystarczająco dużo duchowego pożywienia. Czuję satysfakcję i cieszę się wolnością.
Otyłość - biodra (dolna część): Zapasy dziecięcego gniewu. Często złość na ojca.
Harmonizujące myśli: Widzę ojca jako dziecko, które wyrosło bez miłości i czułości, i łatwo mu przebaczam. Oboje jesteśmy wolni.
Otyłość – ręce: Gniew z powodu odrzuconej miłości.
Harmonizujące myśli: Mogę otrzymać tyle miłości, ile chcę.
Louise Hay w książce "Jak uzdrowić swoje życie" pisze:
Nadmierna waga to nic innego jak potrzeba ochrony. Szukamy ochrony przed bólem, krytyką, seksualnością, obelgami itd. Szeroki wybór, prawda? Nigdy nie byłam gruba, jednak z własnego doświadczenia przekonałam się, że kiedy czuję się niepewnie i w ogóle źle, automatycznie tyję o kilka kilogramów. Kiedy zagrożenie znika, nadmiar wagi też znika. Walka ze światem to strata energii i czasu. Kiedy tylko przestajesz się opierać, twoja waga od razu się normalizuje. Zaufanie do siebie, do samego procesu życia, powstrzymanie się od negatywnych myśli - oto sposoby na schudnięcie.
Aleksander Astrogor w swojej książce "Księga uczuć" pisze:
Istnieją trzy formy nadwagi: żywieniowa, endokrynna i mózgowa. Francuscy badacze żartobliwie nazywają je tak: pierwsza - kiedy otoczenie zazdrości, druga - kiedy się śmieją i trzecia - kiedy współczują choremu...
Najbardziej rozpowszechniona forma nadwagi nosi nazwę ŻYWIENIOWEJ. U jej podstaw leży zasada odżywiania uwarunkowana odruchem warunkowym. Podobnie jak palacze czy alkoholicy nie mogą pozbyć się uzależnienia od narkotyków, tak człowiek lubiący jeść, który stworzył kult jedzenia, wpada w tę samą pułapkę patologii uczuć. Odruch warunkowy i pasja do jedzenia są jedną z głównych przyczyn nadwagi. Dotyczy to całego organizmu jako całości i ma równomierny charakter. Formę żywieniową można nazwać "zwykłym obżarstwem". Wiadomo, że wysokokaloryczne odżywianie jest szkodliwe dla zdrowia, ale jak trudno jest z niego zrezygnować. Postęp techniczny spowodował siedzący tryb życia, lenistwo. Stąd bierze się niezgodność między przyjmowaniem a wydatkowaniem energii.
Medycyna karmiczna wiąże nadwagę z patologią uczuć. Mówi ona, że u podstaw ludzkiego odżywiania powinny leżeć duchowe jakości, intuicja i zaangażowanie. Gdyby ludzie byli zaangażowanymi naturami, potrafili kochać i cieszyć się życiem, pracą, przyrodą, to odżywiali by się trzy-cztery razy mniej, nie odczuwając przy tym uczucia głodu. W ten sposób, zaangażowani ludzie żyją w swoim rytmie odżywiania, który intuicyjnie sami sobie budują, a dzięki temu ich ciało czuje się komfortowo i lekko na duszy...
Kiedy jedzenie staje się jedyną radością w życiu człowieka, gen kontrolujący nasycenie staje się niepotrzebny, słabnie, "gubi się" i w konsekwencji pojawia się obżarstwo. Po śmierci taki człowiek staje się "głodnym duchem". Tu właśnie kryje się zaprogramowana otyłość w następnym wcieleniu...
A teraz przyjrzyjmy się jeszcze jednej formie nadwagi i otyłości, którą lekarze nazywają ENDOKRYNNĄ. Nie dotyczy ona całego organizmu, a lokalizuje się wokół jakiegoś organu. Tutaj należy zauważyć, że jeśli człowiek ma kompleksy związane ze swoim wyglądem, to pojawiają się u niego złogi tłuszczowe, dochodzi do otyłości, która stanowi ochronę przed brutalnym naporem otaczających ludzi. Otyłość narządów wewnętrznych pokazuje nam człowieka duchowo słabego, bezbronnego i drażliwego. Może dlatego pełni ludzie starają się i uchodzą za dobrych, uczynnych, miękkich, o łagodnym charakterze. To oni sami wymyślili sobie powiedzenie "dobrego człowieka powinno być dużo". Wiadomo, że "na dobrych wodę wożą", więc i osadza się ona we wszystkich komórkach organizmu. Nie rozumieją oni, że nie można być dla wszystkich dobrym, że po prostu wykorzystują ich do swoich egoistycznych celów, a przez to ich choroba przybiera endokrynną formę otyłości. Z jednej strony otyłość chroni problematyczną strefę, organ, a z drugiej strony - "dusi" go. Człowiek jakby dusi się z bezsilności przeciwstawienia się czemuś. Jego dusza cierpi i nie może sobie powiedzieć: "Dość, więcej tego nie można znieść!" I jeśli pokona siebie, to będzie mógł zdjąć, odsunąć odwieczny problem udręk i cierpień. Tak wzmacnia się w duchu, a choroba przechodzi sama z siebie. Nieprzypadkowo przy endokrynnej formie otyłości (chorobie gruczołów wydzielania wewnętrznego) żadna gimnastyka czy dieta nie może pomóc. Bowiem słabe są ochronne funkcje psychiczne organizmu, słabe zrozumienie zachodzących w życiu wydarzeń i sytuacji. Można powiedzieć, że ci ludzie żyją pod uciskiem i terrorem bliskiej osoby, krewnego...
Doktor Luule Viilma w swoich książkach "Psychologiczne przyczyny chorób", "Ból w twoim sercu" pisze:
Otyłość:
Narzucanie swojej woli innym. Stres niezadowolenia. Samoobrona. Żądza gromadzenia, strach przed przyszłością. Chęć bycia silniejszym, wewnętrzna walka ze swoimi stresami. "Chcę dobrego".
Gruby chce być uczciwy sam, chudy chce, żeby uczciwi byli inni. Gruby przyjmuje kłamców za uczciwych, chudy zaś i w uczciwym widzi oszusta. Chudy jest bardzo wymagający w stosunku do innych, ponieważ uważa, że inni nie mają mu nic do zarzucenia - przecież jest w świetnej formie. Jeśli gruby stawia sobie cel schudnąć i rzeczywiście chudnie, to jego wymagania wobec siebie zamieniają się w nadmierne wymagania wobec innych. Zaczyna działać zasada: dlaczego inni nie mogą, skoro ja mogę. Takie podejście może obrócić się w zupełne okrucieństwo. Stało się modne dbać o swoją wagę, a także być okrutnym...
Człowiek zachowuje szczupłość i pozostaje człowiekiem, jeśli pozwala sobie na to, co konieczne.
Człowiek zachowuje szczupłość, ale zamienia się w zwierzę, jeśli pozwala sobie na wszystko, czego zapragnie.
Człowiek staje się gruby, jeśli zabrania sobie wszystkiego, czego pragnie.
Człowiek staje się szczególnie gruby, jeśli zabrania sobie wszystkiego, co konieczne.
Człowiek staje się chudy, jeśli odmawia sobie tego, czego pragnie.
Człowiek staje się szczególnie chudy, jeśli odmawia sobie tego, co konieczne...
Człowiek zainteresowany wszystkim w życiu je raczej dużo niż mało. Nie może zabraniać sobie jedzenia, ponieważ na pusty żołądek głowa źle pracuje i ciało traci ruchliwość. Głodówka udaje się tym, którzy mają w życiu jeden jedyny cel - idealny wygląd, za pomocą którego mają nadzieję osiągnąć wszystko, co zaplanowali. Wyobrażenie, że szczęście zawiera się w pięknie, tłumi uczucie głodu...
Gruby człowiek jest zadowolony z życia, ale niezadowolony z siebie.
Chudy człowiek jest zadowolony z siebie, ale niezadowolony z życia.
Gdybyście zamiast dawnej dobroduszności szczerze zaprotestowali przeciwko złemu w imię tego, żeby schudnąć, uznano by was za złego człowieka. Tego nie chcecie. Pozostaje jedno - przeprowadzić rozmowę ze swoimi pragnieniami i niechęciami, ujawnić je dla siebie i powoli uwolnić. Nie po to, żeby osiągnąć smukłość i atrakcyjność, ale po to, żeby uwolnić z siebie zarówno dobre, jak i złe. Wtedy osiągniecie wewnętrzne piękno i rozsądek.
Pragnę dobrego - znaczy przytyć. Nie pragnę złego - znaczy schudnąć...
Doktor Luule Viilma w swoich pracach pisze o możliwych psychosomatycznych, psychologicznych i metafizycznych przyczynach otyłości i chudości:
Złość sprawia, że człowiek jest gruby. Złość gromadzi się w tkankach tłuszczowych.
Negatywność człowieka rośnie niezauważalnie. Ludzie przyzwyczajają się do tego, że dobroczyńca czyni dobro, i daleko nie od razu zauważają za nim złe. Złe wykonuje swoją niszczycielską pracę po cichu, a w efekcie przejawia się w postaci pełnego duchowego i fizycznego upadku. Tacy ludzie narzekają na niesprawiedliwość losu, bo nic złego nie zrobili. A wszystko to dzieje się tylko dlatego, że ludzie nie są świadomi, że nie ma dobrego bez złego. A kto jest świadomy, ten nie nazywa siebie dobrym i nie wskazuje palcem na innego.
Jeśli tę stronę zacznie czytać dobroczyńca, to szybko przebiegnie ją oczami, ponieważ te linie rzekomo go nie dotyczą. Typowymi przedstawicielami tej kategorii ludzi są kobiety i grubi ludzie. Niestety, ich liczba wzrasta kosztem mężczyzn i chudych ludzi.
Problemu otyłości bezsensownie rozwiązywać lekami. Prawda, kosztem wielkich wysiłków, samoudręczenia i tłumienia apetytu na pewien czas wagę zrzucić można, ale w tym przypadku człowiek staje się niewolnikiem ciała. Uwalniając się od nadwagi, człowiek uwalnia się od wstydu pojawiania się wśród ludzi, ale przecież inne stresy pozostają, w tym i te, które wywołały otyłość.
Wielu grubych ludzi boi się stosować środki odchudzające, ponieważ podświadomie boją się utracić zdolność do oporu. Przecież złość karmi zdolność do walki. Kto siłą tłumi strach i dla dobrego wyglądu samowolnie rządzi ciałem, nie umiejąc uwolnić strachu i złości, temu przyjdzie później żałować.
Dlatego ludzie często chorują po kursie odchudzania, żałują i byliby zgodni na jeszcze większą wagę, byle tylko nie było chorób przeszkadzających w życiu. Ale z powodu choroby dawnego już nie wrócisz. Wcześniej byli w stanie ukrywać w sobie złe, połykać i cieszyć się, że mimo trudności mogą być dobrzy dla wszystkich. Teraz zaś z powodu choroby mają łzy w oczach i radości jak nie było. Jeśli wcześniej ci ludzie mogli wyżywić rodzinę, robić dobro dla innych, to teraz odczuwają strach przed przyszłością.
Negatywna energia, nagromadzona w tkankach tłuszczowych, musi teraz koncentrować się gdzieś indziej, w bardziej zwartej formie, żeby się zmieścić. Tak mogą powstać na przykład guzy. Kto uświadamia sobie swój błąd, ten nie wini leków i ich producenta, a przebaczeniem odwiązuje się od złości, i guz znika. W mojej praktyce najszybciej - w mniej niż cztery tygodnie - przeszedł, nawiasem mówiąc, największy guz - wielkości głowy noworodka. Stało się to z kobietą, która miała torbiel jajnika i która przebaczeniem dokonała cudu.
Strach sprawia, że człowiek jest chudy.
Niegdyś pełny człowiek coraz bardziej chudnie, ale lekarze niczego u niego nie wykrywają. Teraz z powodu domniemanej ukrytej choroby pojawia się śmiertelny strach. W rzeczywistości człowiek nie ma nic poważnego, jeśli nie brać pod uwagę tego, że jeśli nie umie myśleć, to sprawa jest naprawdę poważna. Pojawia się choroba psychiczna.
Problem otyłości wcale nie jest żartem. Wielu wspaniałych ludzi popada przez to w depresję, ponieważ zostało naruszone ich poczucie godności.
Otyłość może rozwijać się na bardzo różne sposoby.
Szyja, bark i ręce obrastają tłuszczem u tych, którzy odczuwają złość, że nie są kochani, że nic im nie wychodzi, że nie są akceptowani itd., krótko mówiąc, złość, że wszystko jest nie tak, jak chcą. Otyłość tego ograniczonego obszaru ciała zdarza się rzadko. Zwykle towarzyszy jej otyłość całego ciała.
U kogo przytyło tułowie, u tego w tkance tłuszczowej musiały się zmieścić wszystkie jego złośliwe oskarżenia i poczucie winy, czego by nie dotyczyły, włączając oczywiście samego siebie.
Niektórzy ludzie mają zupełnie nieproporcjonalne ciało - maleńką twarz i głowę, miękkie rzadkie włosy, cienką szyję, a od ramion w dół idą złogi tłuszczu, których nie da się zmniejszyć. Wielki jest strach tych ludzi, że nie będą kochani, jeśli..., i próbują zasłonić się murem przed życiowym negatywem, murem, który wchłania i nie przepuszcza przez siebie wszystkiego co złe. Solidna budowa ciała jest wyrazem ich sposobu myślenia. Tacy są wielu przełożeni płci żeńskiej.
Otyły człowiek to bojownik, który szuka przyczyn złego życia, czyli oskarżyciel, ale jednocześnie jest bardzo wrażliwy, gdy oskarżają jego. Im bardziej piętnuje innych ze strachu przed byciem winnym samemu i gromadzi tę złość w sobie, tym grubsza staje się talia. Jego wymagające pragnienie widzenia życia jako dobrego niezauważalnie przeradza się w złość, mimo że aktywnie działa sam i angażuje innych do ulepszania życia. Władczość, rozkaz i zakaz zawsze są związane ze złością. Ci ludzie stają się głęboko nieszczęśliwi, gdy widzą w nich zło. Z czasem i to przeradza się w rozgniewane zaprowadzanie porządku w domu.
Maksymalistyczne pragnienie dokonania czegoś takiego, żeby być lepszym od innych, nie spełnia się. Z rozczarowania wyrastają różne rodzaje złości - złość z powodu niewykonania, złość z powodu nieodbytych rozmów, niewypłakanych łez, nieodbytych kłótni. Taka oskarżająca siebie i innych złość stabilnie i niezauważalnie dodaje do talii kilogram za kilogramem. Jeśli taki człowiek obejmuje stanowisko przełożonego i zaspokaja swoje pragnienie władzy, to zbędne kilogramy znikają. Szczególnie szybko ulatniają się one w przypadku, gdy człowiek, obawiając się konkurencji, boi się utracić swoje wysokie stanowisko.
Otyli ludzie są typowymi dobroczyńcami, ponieważ ich złość nie jest skierowana przeciwko ludziom, a przeciwko życiu, jego urządzeniu i przeszkodom na życiowej drodze. Irytuje ich głupota, bezsensowność, rozrzutność, lenistwo, drożyzna życia, przeciekające rury, zanieczyszczenie przyrody, samowola polityków, spadek gospodarczy, własny chudy portfel i wszyscy, którzy za tym stoją, itd.
Dobroczyńca nie będzie wylewać swojej goryczy obcemu. Idź wiedz, czym to może się skończyć! Cierpieć muszą, jak zwykle, niewinni członkowie rodziny. Szczególnie dzieci, ponieważ nie mają prawa sprzeciwu, przecież żyją z łaski rodziców.
Rugając dziecko, chcemy zrobić z niego małą bezczułą i sterowalną rzecz. Przy tym nie rozumiemy, że dziecko staje się maszyną, która się zużywa. Kiedy dziecko płacze, rodzic się irytuje - to rodzicielskie poczucie winy daje sygnał. Ale rodzic nie chce być winny i od tego wszystkiego staje się tylko bardziej zły. Zarówno dziecko, jak i matka przybierają na wadze.
Rugając dziecko, rugamy siebie w dziecku.
Ludzie coraz częściej pytają, dlaczego dziecko prosi: "Pobij mnie, tylko się nie złość". Czysty duch wie, że ból fizyczny jest niczym. Prawdziwy ból to ból duszy. Kiedy matka ruga dziecko, w jej duszy rośnie poczucie winy. Sama matka tego nie uświadamia, ale dziecko widzi i nie chce, żeby matce było źle.
Jeśli koncentracja jednakowego rodzaju złości w jakimś organie prowadzi do jego zachorowania, to złość otyłego człowieka, wywołana życiową walką, nie ma granic, jak samo życie, i będzie bardzo długo gromadzić się w całym ciele, dopóki nie przerwie się w jakimś organie.
Jest to wywoływane przez pewien powstały w życiu konkretny nierozwiązywalny problem.
Człowiekowi z otyłością dolnej części ciała właściwa jest złość z powodu spraw gospodarczych, pracy, problemów finansowych w ogóle. Dolna część ciała odnosi się do przeszłości. Kto nie uwolnił się od złości związanej z przeszłością, u tego nieuchronnie występuje otyłość dolnej części ciała. Tam skoncentrowana jest złość związana z dzieciństwem i młodością. Tam znajduje się złość matki na ojca, który nie robi tego, czego chce żona, i złość kobiet na płeć męską w ogóle.
Górna część ciała to przyszłość. Kto ze złością rwie się w przyszłość, u tego górna część ciała musi być imponująca. Chce iść w przyszłość na przekór wszystkim przeszkodom.
Okolica lędźwiowa odnosi się do teraźniejszości, do dnia dzisiejszego. Kto nie uwolni się od przeszłości, dla tego droga w przyszłość stanowi walkę i u tego talia jest pełna. Kto z łatwością wyrzuca z głowy nieprzyjemności wczorajszego dnia, u tego talia jest cienka nawet przy bardzo obfitej dolnej części ciała.
Jeśli człowiek chce zademonstrować i udowodnić innym swoje chwalebne cele, tzn. być demonstracyjnie właściwym człowiekiem, to staje się gruby. Może nawet wstydzić się swojej pozytywności i czuć się niezręcznie, jeśli ktoś zwraca na nią uwagę, ale wewnętrzny impuls okazuje się silniejszy. Zwykle tacy ludzie nie przyznają się do swojej złości nawet przed sobą, ponieważ szczerze nie wiedzą, czym jest złość. Do złości doprowadzają ich inni - to jeszcze zrozumiałe. Mogą nawet odczuwać złość do złych. Ten swoiste sposób walki o dobro jest bardzo rozpowszechniony. Takiego człowieka irytuje, gdy ktoś marudzi, szuka błędów lub oskarża wprost.
"Co marudzicie, czy coś się od tego zmieni! Nie znoszę oskarżeń i bezsensownego marnowania czasu" - wypala ze zdenerwowaniem. Dobrze, jeśli taki protest wylał się na zewnątrz i uwolnił stres - wtedy przynajmniej złość nie była daremna. Zwykle taki człowiek, niestety, nie zastanawia się nad tym, że wchłania w siebie dwa rodzaje złości - oskarżenie innego i własną złość. Po pewnym czasie pogarsza się jego samopoczucie, co tłumaczy podwyższeniem ciśnienia krwi i wiąże z niedorzecznym incydentem, przez co zaczyna ganić siebie za to, że się wtrącił. Znowu nie umiał się powstrzymać! To już bezpośrednie oskarżenie pod własnym adresem, ale to nie jest uświadamiane. A tu jeszcze w dodatku strach z powodu złego samopoczucia, ponieważ nie wiadomo, o co właściwie chodzi. A co jeśli to nie tylko ciśnienie podskoczyło?
"Nie znoszę marud, doprowadzają mnie do szału! Czuję, że jestem gotów pęknąć ze złości, oni przecież zupełnie nic nie rozumieją! Przelewają z pustego w próżne, a sami mają klapki na oczach!"
Tak-tak! Widzicie, to jest wasz stres. Tym przyciągacie do siebie takich ludzi i oni przychodzą was złościć. Gdyby nie przychodzili, to nie moglibyście odczuwać tej złości. A przecież tak tego chcecie!
Przyciągacie do siebie stan, w którym można "pęknąć" ze złości. I jeśli dla udaru tego stresu jeszcze nie wystarczy, to jakiś wylew na pewno sobie zapracujecie. Chociaż obijecie się do siniaków. Tym wasze ciało wysyła wam wstępny sygnał o chwilowym stanie. Ten stan odzwierciedla ogólny stan.
Ci, których strach że nie są kochani jest mniejszy, są, zdaniem innych, bardziej obojętni. Z powodu słów, które im się wyrwały, nie przeżywają, ponieważ uważają, że wypowiedzieli prawdę. Stresu z tego powodu nie dostają. Ich waga, naturalnie, jest mniejsza.
Z punktu widzenia medycyny, u otyłych metabolizm jest spowolniony, czym tłumaczy się rozrost tkanki tłuszczowej. Kliniczne wskaźniki metabolizmu określa się badaniami wydolności tarczycy.
A teraz pomyślmy w nowy sposób i bardziej uproszczony, jak stale próbuję was uczyć. Tarczyca znajduje się w centrum V czakry, która jest związana z komunikacją. Zatem zaburzona jest komunikacja ze światem, tj. z ludźmi, zwierzętami i przyrodą. Sam człowiek może uważać, że świetnie dogaduje się ze wszystkimi, a zwierzęta po prostu uwielbia, ale to nie ma znaczenia. W tarczycy powstała dysfunkcja, a zatem komunikacja ze światem jest utrudniona, wymaga nadmiernych wysiłków, a sił na to nie ma, przynosi same rozczarowania, poczucie daremności i bezsensowności. Ciągły strach przed byciem przygniecionym przez życie prowadzi do dysfunkcji tarczycy. Wszystko to są znaki rozgniewanej życiowej walki.
V czakra znajduje się w centrum sfery wpływu strachu że nie jestem kochany. Nad nią znajduje się głowa ze wszystkimi życiowo ważnymi ośrodkami, włącznie z ośrodkiem metabolizmu. Strach, że nie jestem kochany, nikomu nie jestem potrzebny, nic mi nie wychodzi tak, jak trzeba, mimo starań, itd. blokuje komunikację.
Zablokowana komunikacja nie pozwala ośrodkom widzieć ciężaru ciała. Kto nie jest nauczony lub nie nauczył się komunikacji, u tego głowa nie wie, co robi ciało. A ciało nie może zrozumieć, o czym myśli głowa! Umiejętność prawidłowej komunikacji łączy człowieka w całość. I ta sama umiejętność łączy w całość rodzinę, zespół, państwo, ludzkość. Dopóki nie nauczyliśmy się czytać myśli, potrzebujemy komunikacji za pomocą słowa. Jednak nieszczerość człowiek zawsze rozpoznaje podświadomie, nawet jeśli nikt nigdy nie uczył go komunikacji.
Małe dzieci uczy się witać. Na radosne dziecięce powitanie każdy odpowiada z uśmiechem, ponieważ dziecko promieniuje szczerą radością. To czysta miłość dziecka, która niczego nie wymaga w zamian. Gdybyśmy zachowali w dorosłym wieku choćby ten piękny początek komunikacji, gdybyśmy odpowiadali dzieciom z tą samą radością, to dzieci, dorastając, nie chodziłyby ze spuszczoną głową i zaciśniętymi zębami na znak protestu przeciwko dorosłym. Serdeczne "Dzień dobry!", wypowiedziane bez strachu i złości, otwiera ludzkie serca. Wygospodarujmy czas, żeby zatrzymać się na progu dla tego powitania i poczekać na odpowiedź, a poczujemy początek komunikacji. Formalne powitanie niczego nie daje.
Mimo dość wysokiego poziomu rozwoju intelektu, człowiek pozwala strachowi że nie jestem kochany zmienić swoje pojęcia na zupełnie przeciwne, ponieważ nie zadaje sobie trudu, by rozejrzeć się w swoich uczuciach. Kto woli uciec od strachu, u tego poziom fizyczny jest bardziej aktywny i powstaje u niego nadczynność tarczycy. Jeśli człowiek woli znaleźć inne wyjście, to zamiast ucieczki zaczyna szukać innego materialnego wyjścia. Obaj różnymi drogami dochodzą do tej samej złości. Różnica jest tylko w tym, że jeden w rezultacie biegu schudł, a drugi zachował spokój myśli, nie ruszył się z miejsca i utył.
Otyłość oznacza, że człowiek chce otrzymać od życia więcej, niż dać.
Chudnięcie oznacza, że człowiek chce dać życiu więcej.
Zgrabne ciało o normalnych proporcjach świadczy o tym, że człowiek oddaje tyle, ile otrzymuje.
Ale co otrzymywać i co oddawać? Na to pytanie odpowiedzcie każdy sam, ponieważ cele życia u wszystkich są różne. Jeden chce się wzbogacić, a innym z patosem oświadcza, że pieniądze są mu niepotrzebne. Drugi chce spokoju ducha, a sam ani na minutę nie daje spokoju innym. Trzeci chce zobaczyć świat i tłumaczy swój pobyt w domu brakiem pieniędzy, a kiedy pieniądze się pojawiają, trwoni je na drobiazgi. Czwarty chce spokoju w domu, ale nie mija godzina, jak już rwie się z domu, jakby zły duch w niego wstąpił.
Cele życiowe u każdego są różne. Czy oddalibyście wszystko, co otrzymaliście w życiu? Czy stalibyście się wtedy odważni w stosunku do przyszłości?
Tkanka tłuszczowa to magazyn Waszych cech bojowych, które nagromadziliście, żeby prowadzić walkę z życiem i przetrwać - zarówno dzisiaj, jak i jutro (im starsi, tym więcej). Rozumujecie po ludzku logicznie: "Z jakiej racji mam oddawać swoje? Każdy powinien sam urządzić swoje życie! Ja i tak oddałem więcej niż inni". Dużo nagromadziliście na zapas i dlatego czujecie się pewnie. Tak samo czuje się Wasza tkanka tłuszczowa.
Innemu życie dało mniej i on musi mniej oddać. Taki jest jego los życiowy. Od każdego według zdolności. Wam dano więcej, żebyście i oddali więcej. A co oddają inni, nie jest Wam dane widzieć. Jeden oddaje rzecz i uważa to za wielką sprawę, a drugi oddaje całą swoją siłę duchową - nic większego człowiek nie ma - jednak innym tego nie widać. A tymczasem do obu przypadków podchodzi się z jedną miarą.
Niechęć do rezygnacji ze swojego - to przebiegły stres. W sensie symbolicznym tłuszcz - to to samo swoje, co nagromadziliście, walcząc z życiem. Uwolnijcie stres, a Wasza tkanka tłuszczowa zacznie się wchłaniać. Porozmawiajcie ze swoją tkanką tłuszczową, porozmawiajcie z komórką tłuszczową. Ileż nagromadziliście w niej strachów przed jutrzejszym dniem. I ile wojowniczej złości! Jeden sam walczy w boju, drugi posyła do boju innego. Trzeci walczy słowem, czwarty - piórem. Piąty - działaniem, szósty - myślą. A Wy jak? Pomyślcie i uwolnijcie swoją złość i niechęć do rezygnacji ze swojego.
Wszystko, co jakby należy do nas, przyszło z planety Ziemia. Nasza planeta nie należy do mnie, w związku z tym bogactwo materialne nie jest moje. Poprzez tworzenie tego bogactwa przychodzi do mnie mądrość życiowa - mój jedyny skarb, który towarzyszy mi z jednego życia do drugiego. I jeśli idę prawidłowo, to przypada mi coraz więcej bogactw materialnych, przez które nieustannie się uczę. Nie można nie zauważyć, że korzystanie z tych pomocy naukowych jest bardzo przyjemne. Ale nie powinniśmy zapominać, że są to tylko pomoce naukowe. Nie można uważać ich za swoje, ale nie można ich też niszczyć, bo są od Boga. Niszcząc je, niszczymy siebie.
Poszukiwania fizycznego wyjścia z duchowych niedoli zawsze prowadzą w ślepy zaułek. W rezultacie zaczyna się walka o życie, która nigdy nie jest prowadzona bez walki, czyli bez złości. A złość niszczy. Kto poddaje się bez walki, ten też ginie. Zwyciężyć może tylko ten, kto prawidłowo myśli.
Bywają otyli ludzie, szczególnie kobiety, którzy nawet nigdy nie podnoszą głosu i zewnętrznie nie tłumią innych swoją wolą. I rodziny nie mają, gdzie można by było pokazać swoją władzę, a u przyjaciół cieszą się wyjątkową miłością. Całą swoją złość schowali w sobie, a ich odporność na stres budzi zdziwienie. Pomaga im to, że ich życzliwość jest szczera i próbują zrozumieć innych.
Niepohamowana potrzeba wydawania się coraz lepszym i lepszym przeradza się w autoreklamę. Czy wyraża się ona w samochwalstwie, w sztuczkach reklamowych czy w tłumieniu konkurentów - wszystko to zwiększa ukrytą negatywność. Człowiek skromny, czujący, że radzi sobie i naprawdę radzi sobie z pracą nie gorzej niż inni, posiadający piękny wygląd i godną pozazdroszczenia umiejętność komunikacji, zaczyna połykać gorzkie łzy widząc, jak u innego sprawy idą dobrze, a u niego samego pracy brakuje. U tamtego klienci to ludzie znani, a do niego w ogóle rzadko kto przychodzi.
Skromny nie umie się komunikować, albo jest na tyle wrażliwy na fałsz, że jego natura nie akceptuje myśli o przedstawieniu siebie w nienaturalny sposób. Jeśli znajdzie się obok błyskotliwej osobowości, to zamyka się w sobie do tego stopnia, że sam dziwi się swoim nieuprzejmym szorstkim manierom. Przy takim stanie ducha człowieka praca nie może się układać. Wniosek zaś, jak zawsze, wyciąga się na podstawie zewnętrznych oznak - ma takie okropne maniery, choć z pracą by sobie radził. I to prawda - praca przecież nie jest wykonywana.
Zwracam się teraz do tych, którzy czują się niekomfortowo w takim fałszywym środowisku. Pozostańcie tacy, jacy jesteście - szczerzy, dobroduszni i grubi. Ale uwolnijcie swój strach że nie jestem kochany, a także wszystkie pozostałe stresy, które sprawiają ból i wywołują złość, wtedy pewnego pięknego dnia okaże się, że drogę do Was znalazł właśnie taki człowiek, przyjemny i czysty sercem, na jakiego cały czas czekaliście. I ten poszukujący wrażliwości człowiek poczuje, że znalazł wreszcie tego, kogo potrzebował, i zdziwi się, jak wcześniej was nie zauważał.
Kiedy idziecie do zakładu, gdzie świadczy się usługi, na przykład do fryzjera, i widzicie, że fryzjer ma przygnębiony nastrój, to wiedzcie - on potrzebuje miłości. Może jak chce zręcznie ukrywać swój nastrój, ale wy przecież czujecie, jest wam niekomfortowo. Uwolnijcie się od niechęci do wejścia w kontakt z człowiekiem, który ma zły nastrój, lub od niezadowolenia z jego braku wychowania, lub od tego stresu, który pochodzi od Waszego stylu życia i zachowania. Nie zapominajcie, że idziecie do niego, w związku z tym, oprócz strzyżenia, musicie przyswoić sobie jedną ważną życiowo lekcję. Może ona okazać się niezwykle ważna, chociaż sami zrozumiecie to dopiero po pewnym czasie.
Uwolnijcie także swój strach, że fryzjer stworzy Wam fryzurę odpowiadającą swojemu nastrojowi, wtedy potem nie będziecie musieli się złościć z tego samego powodu. Zaczerpnijcie w myślach ze swojego serca dużą ciepłą garść miłości - przecież macie jej dużo - i w myślach umieśćcie tam, gdzie powinno znajdować się serce u niego.
Jeśli po tym na Waszej głowie pojawi się zadziwiająco piękna fryzura, to wiedzcie, że to dzięki Waszej własnej mądrej dobroci. A kiedy wyjdziecie, fryzjer pomyśli: "Jaki miły człowiek, nawet zły nastrój rozwiał".
Analogicznie sprawy mają się wszędzie, dokądkolwiek byście się udali. Uwolnijcie przez wybaczenie swoje stresy, wtedy będzie wam wszędzie dobrze. I gdyby przyszło wam znaleźć się w obcym kraju z niezwykłymi zwyczajami, to potraficie zrozumieć tych ludzi i nie będziecie uważać ich:
- ani za gorszych od siebie - to wywołałoby u was arogancję, czym można boleśnie się ukarać;
- ani za lepszych od siebie - od tego uniżenie zgina się grzbiet, i tym samym przyciągniecie do siebie upokorzenie.
Swoimi myślami ludzie sprowadzają na siebie zło.
Omówmy na tym samym przykładzie możliwość innego podejścia do sytuacji. Widzicie, że fryzjer ma zły nastrój. Będąc dobrym człowiekiem, a właściwiej byłoby powiedzieć bardzo dobrym, od razu zaczynacie wypytywać: "Oj, złotko, co się z wami dzieje? Czy mogę jakoś pomóc? Jakoś źle wyglądacie". Takie wypytywanie może, przeciwnie, wywołać u drugiego irytację - przecież tak bardzo starał się ukryć swój stan. Nie chce dzielić się swoim problemem, musi się od niego uwolnić. A w tym człowiek może pomóc drugiemu, jeśli uwolni siebie od strachu, że wyda się zły i bezduszny, jeśli nie wezmę jego problemu blisko do serca.
Na ile w ogóle człowiek próbuje pomóc drugiemu w biedzie? Pytanie to jest w istocie retoryczne, puste słowa, uniesione wiatrem zanim zabrzmi odpowiedź. Odzwierciedla ono współczesny wyszukany styl uczenia dobrych manier. Ten, kto naiwnie za nim podąża, zostanie oszukany i będzie musiał się przez to uczyć. Prawdziwy pomocnik wyróżnia się małomównością i poważnym podejściem.
Może się też zdarzyć, że obsługująca was osoba jest zbyt gadatliwa i natarczywa w swojej dobroci. Przecież nie znosicie nadmiaru ani w komunikacji, ani w tym, co wam dają. Wybaczcie swojej nietolerancji - złości, wtedy nie będzie was już dotykać natrętny i uciążliwy styl zachowania.
Będzie właściwiej, jeśli człowiek przez wybaczenie uwolni swoje stresy, a nie będzie próbował zrozumieć innych, poświęcając się, aby potem dokonać dla innych jakiegoś dobrego uczynku. Zrozumienie innych to pracochłonne zajęcie, można się też pomylić, a uwalniając swój stres, otwieramy drogę temu dobru, którego sami potrzebujemy. Na przykład, uwalniając złość: "i tak to dobro, które mogę dać, nikomu nie jest potrzebne", zobaczę nagle na progu człowieka, któremu potrzebne jest właśnie to dobro.
Stres jest stresem dopóty, dopóki jest we mnie utrwalony. Jeśli przez wybaczenie puszczam go wolno, to może on zamienić się w energię miłości. Tę zmianę w swoim ciele mogę odczuć w postaci uczucia, które nazywa się dobrym dla mnie imieniem.
Dobra złość - to złość wypuszczona na wolność. Zła złość - to złość, którą trzymam w sobie w niewoli. Temu, kto pozbawia kogoś wolności, nie może być dobrze.
Wśród negatywnych stresów największy udział ma złość.
U kogo wystaje górna część brzucha, ten w złości dąży do przodu. Samoprzymuszenie prowadzi do wystawania brzucha. Jego brzuch musi przebijać się przez życie, jakby dziób lodołamacza. Oto wezmę i na złość wszystkim udowodnię, że jestem najlepszy. A jeśli nie uda się tym razem, to się upiję, ogłoszę wszem i wobec swoją porażkę (wszystko lepsze niż pęknąć od środka) i spróbuję znowu. W imię dobra środków się nie wybiera. A jeśli i nowa próba się nie powiedzie, to złość rośnie i zaczyna niszczyć.
Wybaczcie temu, że ze złością przeciskacie się przez przeszkody, wtedy przed wami otworzą się bramy. I dobro samo do was przyjdzie. Wtedy odpadnie potrzeba dużego brzucha.
Nierealne pragnienie, wywołujące złość swoją niewykonalnością, prowadzi do przepukliny. Większość nierealnych pragnień dotyczy sfery ekonomii, dlatego przepuklina najczęściej bywa w dolnej części brzucha i w miejscu blizn po ranach. Dolna część ciała odnosi się do przeszłości, górna - do przyszłości. Jeśli u rozczarowanego życiem człowieka żądza zysku nagle przebija się w przyszłość, to dochodzi do uwięźnięcia przepony. Mówiąc prościej, jeśli człowiek zamierzył szturmować przyszłość ze złością "i tak mi się to nie uda", to ciało ogranicza jego oddychanie, żeby człowiek powstrzymał się od ostrego braku powietrza i nie popełnił jeszcze większego błędu.
Kto zaczyna uznawać niewidzialną stronę życia, uświadamiać sobie swoją naturalną negatywność, ten zaczyna tracić na wadze. Wtedy nogom staje się lżej biegać, a człowiekowi - łatwiej robić to dobro, które osiąga potrzebny cel w odpowiednim czasie. Przecież nie ma sensu puszczać dobra na wiatr.
Kto potrafi pozbyć się narzucania swojej woli innym, u tego zaczyna zmniejszać się tkanka tłuszczowa na plecach. Kto potrafi pozbyć się poczucia, że beze mnie nic się nie zrobi, bez mojej interwencji i tak nic im się nie uda, u tego zaczynają zmniejszać się złogi tłuszczu na brzuchu i piersi.
Kto mówi ze złością, że teraz to już nasiedzę się do woli - samemu mi nic nie trzeba, a dla innych nie ruszę się nawet z miejsca, u tego rozrasta się wszerz tyłek. U mężczyzn taki stres bywa rzadko, jednak staje się coraz bardziej powszechny. Męskość to dążenie do przodu, i mężczyzna chce iść, póki starczy sił.
W kim tkwi złość "nie mogę siedzieć i cieszyć się życiem, jak inni, ponieważ nie pozwala sytuacja materialna", u tego tyłek rozrasta się jeszcze bardziej.
W kim tkwi złość "muszę zmusić się do wstania, bo bez mnie sobie nie poradzą", u tego nadmiar tkanki tłuszczowej podnosi się z tyłka na talię. U mężczyzn z takim stresem talia poszerza się do oszałamiających rozmiarów.
U kobiety, szczerze starającej się przyciągnąć mężczyznę miłością, żeby razem iść przez życie, powiększają się piersi. Jeśli kobieta kocha mężczyznę bez ukrytych motywów, to jej piersi nie rosną do nienormalnej wielkości.
Jeśli kobieta uparcie nie chce zwabić mężczyzny miłością, skoro sam nie robi pierwszego kroku, to piersi zostają u niej małe. A jeśli kobieta przestaje się upierać, to małe piersi zaczynają się powiększać, niezależnie od wieku.
Jeśli człowiek z rezygnacją myśli: "I tak nie dostanę tego, o czym marzę", to tkanka tłuszczowa staje się wiotka. Wiotka dusza to wiotkie ciało.
I tak nie zauważacie mojej dobroci - i talia staje się wiotka.
Nie zasługuję na miłość - i twarz, szyja, piersi stają się wiotkie.
I tak się nie wzbogacę - pośladki, uda stają się wiotkie.
Złe "jeszcze zobaczycie, do czego jestem zdolny" - i pojawia się cellulit. Wtedy rzeczywiście wszystko jest doskonale widoczne. Początek jest tam, gdzie złość jest najbardziej piekąca. Często są to uda i pośladki, ponieważ dla współczesnego człowieka praca jest środkiem samoutwierdzenia. Pracą człowiek udowadnia swoją wartość.
Złość - to najbardziej energochłonny stres.
Jeśli ciało domaga się jedzenia, należy zastanowić się nad tym, co was zezłościło. O tym zwykle się nie myśli, nie chce się pamiętać, a przystępuje się do jedzenia. Jeśli czujecie sytość, a apetyt się nie zmniejsza, to zacznijcie wybaczać swojej złości przeciwko tym, którzy nie przyjmują waszej dobroci. Wybaczcie potrzebie odczuwania siebie w złości ponad nimi, przechodzenia przez nich. Wybaczcie złości na tych, którzy uważają was z powodu waszej wagi za gorszych od siebie, bo niczym innym nie mogą was przewyższać.
Im energiczniej zaczniecie uwalniać te stresy, tym szybciej zniknie apetyt. Przecież to są wasze stresy, które nigdy się nie nasycą. Pojawiły się u was po to, żebyście przyswoili, że wasze dobro będzie pożądane, kiedy przestaniecie władać ze złością. Kiedy uwolnicie te stresy, wszystko ułoży się jakby samo z siebie. Będzie właściwiej, jeśli uwalniać stresy stale, a nie w nagłym przypadku, ale można i tak, jak właśnie doradzono.
Złośliwy człowiek jest gorący, wilgotny, rumiany i gruby. Im większy wyrzut złości, tym wyraźniejsze te objawy. Im naglej pojawiają się te objawy, tym bardziej niszczycielska jest chorobowa zmiana. Na przykład, zaczerwieniona i pokryta potem gorąca skóra staje się pąsowa, ociekająca potem, gorączkowa. Jeśli człowiek nie chce wyrzucać swojego niezadowolenia, niczym krzykacz, a pragnie się od niego uwolnić, to zwiększa się u niego tkanka tłuszczowa, ponieważ jest ona stworzona dla złości.
Człowiek, który zaprzecza obecności u siebie złości, gniewu, irytacji i wściekłości, może nie przypuszczać i nie przyznawać, że boi się odkryć swoje złe strony. Chętniej będzie demonstrować swoje lęki. Kto umie myśleć, ten rozumie, że im człowiek jest zimniejszy, tym bliżej jest fizycznej śmierci. Rosnąca w niewoli strachu złość niszczy ciało, aby duch mógł wyrwać się na wolność. Tak duchowa nieumiejętność świadomego uczenia się staje się podświadomą lekcją, która jest przyswajana poprzez cierpienia.
Cierpiący z powodu własnej złości człowiek, który chciałby uwolnić się od negatywności, ale jednocześnie chce być silny, aby wyjść zwycięsko z życiowej walki, nie uświadamia sobie, że jego stale powiększająca się tkanka tłuszczowa jest formą samoobrony. A jeśli uświadamia, to strach przed osłabieniem przeważa nad chęcią schudnięcia, ponieważ strach przed osłabieniem skrywa za sobą strach przed śmiercią.
Stale rosnące stresy prowadzą do stałego zwiększania tkanki tłuszczowej. Człowiek bezradny, potrzebujący ochrony, który wstydzi się wzywać pomocy, ma nadzieję, że zostanie zrozumiany, jeśli zobaczą, jak bardzo źle się czuje. Grubego człowieka nie da się nie zauważyć. Gdyby zaprzeczał potrzebie ochrony, tj. bał się ją wyrazić, to jego wielki smutek musiałby zmieścić się w małym ciele, i nikt nie zobaczyłby jego nieszczęścia i nie przyszedłby z pomocą. Ponadto, z powodu koncentracji smutku u człowieka pojawiłaby się choroba, która by go zniszczyła. W konsekwencji, nieładny, zły tłuszcz jest dla bezradnego, zasmuczonego człowieka najlepszym i najpiękniejszym pomocnikiem.
Uwalniamy:
1. Zakaz litowania się nad sobą.
2. Pragnienie pokazania swojego żałosnego położenia.
3. Pragnienie czynienia wszystkim dobra.
4. Nieumiejętność przyzwyczajania się do nowego (nawyki żywieniowe).
5. Pragnienie udowodnienia, że nie jestem chciwy.
6. Pragnienie gromadzenia.
7. Samousprawiedliwienie, nieomylność, pewność siebie.
8. Strach przed odkryciem chciwości.
9. Pragnienie otrzymania wszystkiego od razu i szybko (ten stres wywołuje jeszcze miażdżycę i cholesterol).
10. Poczucie obowiązku - to przejadanie się.
11. Pragnienie, aby inni was żałowali.
12. Wybaczcie swojej złości przeciwko tym, którzy nie przyjmują waszej dobroci.
13. Niechęć do rezygnacji ze swojego.
14. Strach przed jutrzejszym dniem.
15. Wojownicza złość.
Siergiej N. Łazariew w swoich książkach "Diagnostyka karmy" (książki 1-12) i "Człowiek przyszłości" pisze o tym, że główną przyczyną absolutnie wszystkich chorób jest deficyt, niedostatek lub nawet brak miłości w duszy człowieka. Kiedy człowiek stawia coś ponad miłość do Boga (a Bóg, jak mówi się w Biblii, jest Miłością), to zamiast zdobycia boskiej miłości dąży do czegoś innego. Do tego, co (błędnie) uważa za ważniejsze w życiu: pieniądze, sława, bogactwo, władza, przyjemności, seks, relacje, zdolności, porządek, moralność, wiedza i wiele, wiele innych materialnych i duchowych wartości... Ale to wszystko to nie cel, a tylko środki do zdobycia boskiej (prawdziwej) miłości, miłości do Boga, miłości, jak u Boga. A tam, gdzie nie ma (prawdziwej) miłości w duszy, jako sprzężenie zwrotne od Wszechświata, przychodzą choroby, problemy i inne nieprzyjemności. Jest to potrzebne, aby człowiek się zastanowił, zrozumiał, że idzie nie w tym kierunku, myśli, mówi i robi coś nie tak i zaczął się poprawiać, wszedł na właściwą Drogę! Jest wiele niuansów, jak choroba przejawia się w naszym organizmie. Więcej o tej praktycznej koncepcji można dowiedzieć się z książek, seminariów i wideo-seminariów Siergieja Nikołajewicza Łazariewa.
Poszukiwania i badania metafizycznych (subtelnych, mentalnych, emocjonalnych, psychosomatycznych, podświadomych, głębokich) przyczyn nadwagi trwają. Ten materiał jest ciągle korygowany. Prosimy czytelników o pisanie swoich komentarzy i przysyłanie uzupełnień do tego artykułu. Ciąg dalszy nastąpi!
© Andrei ZHALEVICH
www.zhalevich.com
Wykorzystane źródła
- Andrei Zhalevich. ŚWIATOROZUMIENIE. Poszukiwanie głębokich znaczeń, odkrycie pierwotnych przyczyn i wyższych przeznaczeń. - Wrocław: Zhalevich.Com, 2023 r.
- Луиза Хей. Исцели себя сам. - М.: ОЛМА, 1990 г.
- Владимир Жикаренцев. Путь к свободе. Кармические причины возникновения проблем или как изменить свою жизнь. - СПб.: МиМ-Дельта, 1996 г.
- Лазарев С. Н. Диагностика кармы (Т. 1-12). - CПб.: АО Сфера. 1993-2000 гг.
- Валерий Синельников. Возлюби болезнь свою. - К.: София, 2001 г.
- Лиз Бурбо. Твое тело говорит «Люби себя!». - К.: София, 2008 г.
- Торсунов О. Г. Связь болезней с характером. Жизненная энергия человека. - М., 2015 г.
- Бодо Багински, Шарамон Шалила. «Рейки» - универсальная энергия жизни. - К.: София, 2002 г.
- Энергоинформационная медицина по Коновалову. Исцеляющие эмоции. - CПб.: Питер, 2009 г.
- Анатолий Некрасов. 1000 и один способ быть самим собой. - М.:Амрита, 2008 г.
- Лууле Виилма. Душевный Свет. - Екатеринбург: У-Фактория, 2000 г.
- Лууле Виилма. Светлый источник любви. - Екатеринбург: У-Фактория, 2009 г.
i inne źródła na temat psychosomatyki i Światorozumienia